W dniach 26 - 28 sierpnia 2005 odbył się długo oczekiwany IV Gorzowski Maraton Rowerowy, który był zarazem ostatnim z cyklu Szosowych Maratonów Pucharu Polski w tym roku. Były do wyboru trzy dystanse: 71 km, 209 km, 418 km. Organizatorzy szykowali wielką "pompę", więc już w piątek wybrałem się do Gorzowa. Fajnie było znów spotkać paru starych znajomych. Wieczorem opowieściom z rowerowych tras nie było końca. Pogoda zapowiadała się ładna. Pierwszy raz w dwuletniej historii maratonów nie miało być deszczu.
27 sierpnia 2005
6 sierpnia 2005
Gryfland 2005
6-08-2005 odbyła się następna impreza z cyklu Pucharu Polski w Supermaratonach Szosowych w Gryficach pod nazwą "Gryfland 2005". Były do wyboru dwa dystanse: 320 km lub 160 km. Jak zwykle wybrałem tą dłuższą opcję. Po słabo przespanej nocy obudził mnie deszcz. Prognoza pogody, jak to zwykle bywa na naszych maratonach nie była zachęcająca do jazdy. Było, jak na sierpień stosunkowo zimno i deszczowo. Wraz z czternastoma uczestnikami w grupie dziesiątej wystartowałem o godzinie 9:45.
9 lipca 2005
Klasyk Kłodzki "Srebrna Góra 2005"
9 lipca 2005 odbył się długo oczekiwany Klasyk Kłodzki. W tym roku organizatorzy zafundowali do wyboru dwa dystanse: 150 km i 2000 m przewyższenia lub 230 km i 3210 m przewyższenia. Tym razem z Zielonej Góry wybrałem się Romkiem Zelemem. Srebrna Góra przywitała nas deszczem. Dotarliśmy tam w czasie gdy kilku śmiałków walczyło z czasem na podjeździe pod Donżon. Tradycyjnie już prognoza pogodowa była fatalna. Deszcz w tym klasyku przeszedł już do normalności. Do tego dodać kiepski stan dróg i wszystko staje się jasne. Będzie ciężko.
12 czerwca 2005
Pętla Drawska 2005
12 czerwca w Choszcznie odbył się kolejny maraton szosowy. Była do
przejechania pętla o długości 301 km. Pierwszy to raz zagościł Puchar
Polski do tego sympatycznego miasta, dlatego z wielką ciekawością
przyjechałem na tą imprezę. Maraton zbiegł się z uroczyście obchodzonymi
dniami Choszczna. Po Łobezie miałem zamiar nie jeździć już długich
dystansów, ale znalazł się taki co mnie namówił. Aura znowu płatała
figle. W dzień startu po godzinie dziewiątej rano było ok. 9 stopni i
nieźle wiało. Jak na czerwiec to trochę za zimno. Startowaliśmy w
grupach po piętnaście osób.
27 maja 2005
Inna Galaktyka - Jested
Dzięki mojej wspaniałej żonie i synowi, którzy dzielnie zastąpili mnie w
pracy mogłem 27 maja ruszyć się na dłuższą rowerową eskapadę.
Postanowiłem wystartować w Zielonej Górze a metę sobie zaplanowałem w
Czechach na górze Jested (1012 m n.p.m) koło Liberca. Ze względu na
zapowiadane wysokie temperatury wyjechałem o godz. 6 rano. Temperatura
powietrza 16,4 st. sprawiła, iż do Jagodzina jechało się całkiem
przyjemnie.
15 maja 2005
Łobeski Maraton Rowerowy
Drugą imprezą był po raz pierwszy organizowany w Łobezie "Łobeski
Maraton Rowerowy". Były do przejechania trzy pętle
po 110 km każda. Zapisałem się na 330 km, lecz z tą świadomością, że
dopiero na miejscu zdecyduję jaki pojadę dystans.
Wszystko miało zależeć od pogody. Prognoza nie była za ciekawa,
spodziewane były opady deszczu. Jadnak długie i ciekawe
rozmowy z Jackiem sprawiły, że pojechałem najdłuższy dystans. Trasa
była bardzo ładna i ciekawa, nie można było się nudzić
przez co każde 110 km nie dłużyło się.
23 kwietnia 2005
V Supermaraton Rowerowy Dookoła Zalewu Szczecińskiego
23 kwietnia 2005 odbył się pierwszy maraton szosowy w tym roku. Ze względu na niewielką ilość przejechanych kilometrów postanowiłem zaliczyć tylko dystans 255 km. Uważałem, że jeszcze za wcześnie aby na początku sezonu nadmiernie forsować organizm. Zresztą po przejechaniu w ubiegłym roku dystansu 765 km odczuwałem jakąś niechęć do długich tras. Jak zwykle w Świnoujściu organizacja imprezy wypadła na wysokim poziomie. Aura nie spłatała figla opadami, jednak niska temperatura i bardzo silny wiatr nieźle dał się we znaki. Według mnie trasa dookoła Zalewu Szczecińskiego jest nudna. Może to, że przejechałem ją już wielokrotnie a może to, że trzeba pchać się przez Szczecin w smrodzie spalin.
Może organizator w przyszłości coś zmieni. Jak w ubiegłym roku jechało mi się przez Niemcy fajnie, to tym razem bardzo kiepsko. Chociaż stan dróg jest elegancki, to jednak zachowanie tubylców w samochodach poza miastem wołało o pomstę do nieba. Był moment, iż kierowca autobusu jadącego na przeciwko celowo chciał zepchnąć nas do rowu. Ciągłe krzyki i obraźliwe gesty w stosunku do nas były na porządku dziennym. Początkowo jechało mi się przyzwoicie, ale niestety na pierwszym punkcie kontrolnym przez nieuwagę przyblokował mi się hamulec w tylnym kole.
I z taką "fajną" blokadą jechałem ładnych parę kilometrów przez co uciekła mi grupa z którą wystartowałem. Padła mi psycha, skąd taki spadek mocy? Dopiero, gdy znalazłem przyczynę mojej niemocy razem z paroma uczestnikami, którzy mnie doszli bez większych przygód dotarłem do mety. W sumie jechało mi się dość ciężko na co złożyły się: słabe przygotowanie ( mała ilość przejechanych kilometrów - długa i upierdliwa zima), zimno i mocny wiatr. Dystans 255 km przejechałem w czasie 8 godz 28 min.
17 lutego 2005
Podsumowanie roku 2004
Tak,tak można powiedzieć, że sezon szosowy się zakończył. Rok ten był inny niż poprzednie. Z inicjatywy ludzi dobrej woli odbył się cykl maratonów szosowych zwanych Pucharem Polski. Imprezy godne pochwały. Może nie wszystko wychodziło jak należy organizatorom, ale najlepiej zapomnieć o złych a pamiętać o dobrych stronach tych imprez ( a ich było zdecydowanie więcej ). Chwała za to należy się wszystkim organizatorom, którzy poświęcając swój wolny czas stworzyli coś niezwykłego w naszym dziwnym kraju.
Subskrybuj:
Posty (Atom)