11 stycznia 2014

Cisza i spokój

Jak miło i przyjemnie jest uciec z miasta w dzikie rejony leśne. Po pracy wsiadamy na rowery i po paru minutach jazdy zagłębiamy się w inną rzeczywistość. Zostawiamy za sobą zgiełk i szum miasta. Dookoła cisza i spokój. Opony miło i leniwie mlaskają po rozmiękłej od ostatnich opadów glebie. Wiatr cichnie, wysokie zarośla nad rzeką stoją w bezruchu. Jest pięknie. Nawet rozmawiamy szeptem.


Na jeszcze jasnym, pogodnym niebie przez chwilę wędrują razem słońce z księżycem. Mijają się. Jedno udaje się na odpoczynek, drugie idzie do pracy. Nad głową błękitny kolor nieboskłonu przecinają srebrzyste linie lecących samolotów. Jest ciepło. Siedzimy w milczeniu nad Odrą. Wsłuchujemy się w ciszę przerywaną od czasu do czasu pluskaniem wody o brzeg. Jemy kanapki, popijamy ciepłą herbatą z termosu. Robi się ciemno, włączmy lampki i ruszamy do domu. Jutro niedziela, więc znów na rower, będzie dłuższa wycieczka. I pomyśleć, że to styczeń.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz