Korzystając z pięknej pogody postanowiliśmy udać się kultowym dla nas busem Krzysztofa do Bad Muskau. Oprócz mnie skład uzupełniła moja wspaniała żona, Krzysztof i jego siostra Monika. Dla niej ten wyjazd był odskocznią od stresu, który ją męczył ostatnio w związku z wyjazdem do Stanów Zjednoczonych. Jak to zwykle u nas bywa decyzje o wyjeździe zapadły w sobotę wieczorem. I tak oto w niedzielę w doskonałych humorach po soczystym śniadanku na świeżym powietrzu wsiedliśmy na rowery i udaliśmy się w głąb Parku Mużakowskiego.
Tym razem przez park tylko przejechaliśmy udając się w kierunku miejscowości Kromlau, gdzie znajduje się ogród rododendronów. Kromlau jest małą miejscowością położoną w Niemcach niedaleko polskiej granicy. Od Bad Muskau dzieli ją odległość 7 km. Atrakcją tej miejscowości jest wielki park rododendronowy , który najlepiej zwiedzać wiosną, kiedy kwitną azalie i rododendrony. Wtedy cały park wygląda i pachnie oszałamiająco. W środku parku znajduje się urocze jeziorko nad którym wznosi się bardzo ciekawy bazaltowy most z 1880 roku "Rakotzbrucke". W wiosce, a także na terenie parku znajdują się także inne ciekawe atrakcje, takie jak np. Dom Kawalerów i inne. Po parku spacerować możemy szerokimi alejami o dość twardej nawierzchni. O ciekawych miejscach informują nas czytelne strzałki oraz tablice informacyjne. W okresie Zielonych Świątek odbywa się święto parku któremu towarzyszą różne imprezy m.in.: zlot starych pojazdów, wesołe miasteczko, stragany. Do Kromlau dojechaliśmy ścieżką rowerową ciesząc się śpiewem ptaków i zapachem pól.
Przed samym parkiem zrobił się dwukilometrowy korek samochodowy w związku z odbywającym się tam świętem rododendronów. Po raz kolejny doceniliśmy wyższość jazdy rowerem niż samochodem. Jadąc ścieżką rowerową szczęśliwi i beztroscy oglądaliśmy zasępione twarze ludzi w autach. Jako, że byliśmy w tym miejscu pierwszy raz to nie spiesząc się objechaliśmy cały teren parku. Na koniec zostawiliśmy sobie słynny bazaltowy most. Faktycznie robi wrażenie. Jest tam po prostu pięknie. Zapach kwiatów nas odurzył, szczególnie ty żółtych. Siedząc dłużej nad jeziorkiem podziwiając piękno mostu czuliśmy się jakby lekko"ujarani". Po zrobieniu pamiątkowych fotek udaliśmy się w drogę powrotną do Bad Muskau. Kiedy wydostaliśmy się z parku na otwartą przestrzeń odetchnęliśmy z ulgą. Jednak na dłuższą metę zapach rododendronów jest mączący i ponoć trujący. Całe szczęście, że przedłużona zima opóźniła kwitnienie kwiatów. Nie mogę sobie wyobrazić co tam się dzieje jak one zakwitną wszystkie jednocześnie. Podczas naszego pobytu część dopiero miała pąki. Jadąc w kierunku granicy państwa mijały nas piękne zabytkowe samochody, które wracały z pokazów w Kromlau. Miło było spoglądać na majestatycznie poruszające się limuzyny z ubiegłej epoki. Blask lakierów wręcz porażał.
W porównaniu z dzisiejszymi "blachosmrodami", które są do siebie bardzo podobne aż radowały oczy. Czuć było, że mają duszę, no i te dumne spojrzenia właścicieli tych aut mówiły same za siebie. I tak rozmarzeni dotarliśmy do Parku Mużakowskiego. Pokręciliśmy się trochę po nim, lecz jego część wodna była w gruntownym remoncie. Większość wody została spuszczona w celu oczyszczenia z glonów i niepożądanych roślin. Czyli nie było co oglądać. W związku z tym znaleźliśmy niezłą miejscówkę, rozłożyliśmy koc i zalegliśmy. Z wielką przyjemnością opróżniliśmy nasze zapasy jadła i zapadliśmy w objęcia Morfeusza. Szum rzeki i śpiew ptaków doskonale ukoił nasze zmysły. Po paro godzinnym odpoczynku udaliśmy się do auta i spełnieni ruszyliśmy w drogę powrotną do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz