26 października 2015

Szczęście w nieszczęściu

Tradycyjnie już niedzielnym przedpołudniem penetruję nadrzeczne tereny. Tak było i tym razem. Pośmigałem wzdłuż Odry. Zagłębiłem się w leśne odmęty. Było bardzo przyjemnie. Myślałem, że będzie tak do końca wycieczki. Niestety kiedy już wracałem do domu na drodze szutrowej zamkniętej szlabanami koło Wysokiego miałem czołowe spotkanie z motocyklistą enduro. Jechałem po szutrze jak najbardziej prawidłowo minąłem dużą grupę motocyklistów, którzy nie mają prawa tam jeździć.

Jeden z nich pędząc z szybkością 60-70 km/h. lewą stroną drogi prawie dokładnie mnie skasował. Piszę "prawie" bo gdyby nie mój refleks to nie napisałbym tego tekstu i żadnego innego. Teraz mocno poobijany liżę rany. Jutro odstawiam rower do serwisu niech ocenią zniszczenia. Dopiero wieczorem gdy zeszła ze mnie adrenalina uzmysłowiłem sobie jak niewiele brakowało abym opuścił ten ziemski padoł. Do czołowego zderzenia zabrakło paru centymetrów. Dostałem "tylko" w lewą stronę ciała. Nie miałem już gdzie zwiać. Nasuwa się pytanie: gdzie w końcu można bezpiecznie pojeździć? Może by było lepiej jakbyśmy wrócili do czasów furmanek takich jaką udało mi się utrwalić na fotce w sobotę. 

KONIECZNIE RADZĘ WSZYSTKIM JEŹDZIĆ W KASKU!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz