29 maja 2012

VII Leszczyński Maraton Rowerowy

To jedyny maraton na który mogłem się wybrać, gdyż organizowany był w niedzielę. Odległość z Zielonej Góry do Leszna też niewielka, więc nie można było odpuścić takiej imprezie. Dopisało dosłownie wszystko włącznie z pogodą, która to była idealna do jazdy. Organizatorzy zorganizowali niesamowitą imprezę z niesamowitym klimatem. Niczego nie zabrakło pomimo rekordowej ilości uczestników. Ciasto było przepyszne, napojów ile kto chciał.
Jazda przy całkowitym wstrzymaniu ruchu drogowego przez cały dystans dostarczyła mi niesamowitych wrażeń i pozwoliła ukończyć wyścig GIGA z rekordową dla moich obecnych możliwości średnią. W tym dniu poczułem się jak kolarz uczestniczący w profesjonalnym wyścigu. Coś niesamowitego. Jechałem w grupie ok. sześćdziesięciu a może więcej zawodników. Zaskoczyła mnie mile kultura jazdy uczestników wyścigu. Wszyscy się nawzajem ostrzegali o skrętach lub jakiś nierównościach w jezdni ( chociaż nie było dużo takich potrzeb, ponieważ jakość dróg była bardzo dobra). Trasa zabezpieczona i oznakowana doskonale. Pełny profesjonalizm - czułem się po prostu bezpiecznie. A szum setek śmigających po asfalcie opon miałem jeszcze długo w głowie po zakończeniu wyścigu.
Chrzęst łańcuchów i przerzutek - to symfonia dla uszu ludzi chorych na cyklozę. Moim planem było załapanie się w limicie czasu, który pozwoliłby mi wjazd na drugie okrążenie. Potem miałem sobie odpuścić i jechać dalej spokojnie. Jednak wyszło o wiele lepiej niż sobie założyłem.
Wywiozłem z Leszna super wspomnienia. Maraton ukończyłem cały i zdrowy bez strat w sprzęcie. Pozdrawiam wszystkich pozytywnie zakręconych, którzy stworzyli taką fajną imprezę w Lesznie.
Dystans 133 km przejechałem w czasie 3:32:31.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz