"Idealnie byłoby mieć dziurę w skarpecie
a co najmniej ściągacze obwisłe
i stare bidony, może aluminiowe,
trochę wojskowe
Może jeszcze guma pod siodełkiem na pasku
rękawice z siatki plecionej
i spodenki z sukna
i zapach..."
Niby wiosna a za oknem jeszcze zima. Może więc moje małe podsumowanie przywoła wielce oczekiwaną ciepłą aurę. Będzie to podsumowanie okresu zimowego i kolejnego etapu mojej przygody z rowerem. Zawsze zima była dla mnie katorgą i przyczyniała się do rozbratu z rowerem. W najskrytszych marzeniach nie przypuszczałem, że tak fantastycznie spędzę zimowy okres. Nawet długa i uciążliwa zima nie mogła popsuć mi nastroju.
Nie dałem się jej zbałamucić. Dobrze dobrany strój, odpowiednie oświetlenie do nocnych wojaży doskonale się sprawdziły. Jednak najważniejszym elementem przetrwania było towarzystwo z którym odbywałem wspólne wieczorne wyjazdy i długie niedzielne wyprawy. Spędziliśmy razem mnóstwo godzin przemierzając setki kilometrów i spożywając dziesiątki kanapek :):):). Opróżniliśmy litry wybornej kawy, egzotycznych herbat i domowego kompotu. Bawiliśmy się przy tym doskonale. Praktycznie podczas każdego wyjazdu działo się coś ciekawego i wręcz mistycznego. Widzieliśmy rzeczy i przeżywaliśmy zdarzenia, których siedząc w domu nigdy byśmy nie doznali. Taplaliśmy się w błocie, ślizgaliśmy po lodzie w deszczu, śniegu i przy przeraźliwym zimnie. Jednak nikt nigdy nie marudził. Wręcz czerpaliśmy dziką przyjemność z pokonywanych trudności zgodnie z jedną z zasad Oldspajsów: "im gorzej tym lepiej".
Wspólne wyjazdy scementowały naszą przyjaźń. Fajnie było pogadać w czasie jazdy, spożyć posiłek w nocy nad Odrą lub pod wiatą oraz podziwiać w milczeniu zachód słońca. Ścigaliśmy się ze stadami saren, wręcz ocieraliśmy się o lądujące na rzece stada łabędzi. Staliśmy się jednością. Zawsze czułem się bezpiecznie, ciepło i beztrosko.
Wolność, wolność, wolność.
Pragnę podziękować Oldspajsom za to, że byli ze mną, że oddali mi część swojej energii i za wszystkie bezcenne chwile, które miałem wielką przyjemność spędzić z nimi. Za nic w świecie nie oddałbym tych chwil spędzonych razem.
Dziękuję KK za jego poczucie humoru, wybór doskonałych tras, długie rozmowy i że nogi czasem zapiekły.
Dziękuję GW za jego obecność, trafne, mądre spostrzeżenia, ciekawe opowieści i zawsze coś słodkiego.
"Nieustannie przesuwam się w białych tunelach leśnych
dróg ciętych śladami naszych rowerów
pozostaje nadal z wyłączonym światłem
w rytmicznym ruchu ciszy drogi
wiodącej lekko pod górę
pomiędzy mleczno-granatowym niebem
a jasnością śniegu
ruch równoległo-prostopadły,
myśli uwolnione niczym nie związane
czas nie istnieje"
(cytaty pochodzą z Księgi Oldspajsów)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz