Było pięknie, czasami trudno. Ale jak to mówią Ojcowie z Zakonu Oldspajsów "im gorzej tym lepiej". Przemierzaliśmy połacie zaoranych i zbronowanych pól, częściowo już zielonych. Polujące skrzydlate drapieżniki zdawały się być na wyciągnięcie ręki a widok drzew o pniach w kolorze łososiowym całkowicie nas powalił. Na brukowanych polnych drogach czuliśmy się jak na nordyckich klasykach a zimny, przenikliwy wiatr smagał nasze szczęśliwe oblicza. Domowej roboty sernik popijany doskonałą kawą zaprawioną tajemniczą domieszką skonsumowany pod wiatą smakował nad wyraz wyśmienicie. Tak oto z planowanej krótkiej przejażdżki zrobiła się ponad pięciogodzinna wyprawa.
Poznaliśmy nowe zakątki nadodrzańskich terenów. Na pewno tam wrócimy, już teraz się cieszę na samą myśl ile tam mamy do odkrycia.
Poznaliśmy nowe zakątki nadodrzańskich terenów. Na pewno tam wrócimy, już teraz się cieszę na samą myśl ile tam mamy do odkrycia.
Poniżej zamieściłem link do trasy zarejestrowanej przez urządzenie zamontowane na rowerze szanownego GW.
UWAGA
Jak informacje o trasie pojawią się w milach, to na niebieskim pasku z prawej strony proszę zmienić na: "Zobacz w Metryczne"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz