30 grudnia 2014

Okolice Zielonej Góry


Dawno nic nie pisałem. Po fajnym wyjeździe do Berlina niewiele się działo. Ze względu na  coraz to krótsze dni śmigałem tylko po okolicznych bezdrożach. Do momentu kiedy powaliła mnie choroba, która wykluczyła mnie z możliwości jazdy na rowerze. Trzy tygodnie bez pedałowania to dla mnie katorga. Tym bardziej, że aura dla rowerzystów była bardzo łaskawa. Z początkiem listopada powoli zacząłem wsiadać na rower. Zacząłem też uprawiać Nordic Walking. Nawet się ucieszyłem, że przypomniałem sobie o chodzeniu z kijkami. Jest to fajny sposób na rozruszanie dawno nie używanych partii mięśni. Zauważyłem, że zniknęły problemy z bólem karku, który mnie nękał od dłuższego czasu.