Jak to mówią "najlepsze nie planowane". W sobotni późny wieczór podczas spotkania rodzinnego wykluła się myśl o wyjeździe w góry. Oczy moje zabłysły jak stu watowe żarówki. Jako, że pomysł nie był mój delikatnie tylko ukierunkowałem dyskutujących odnośnie miejsca wypadu. Wypadło na Karkonosze.I takim to sposobem w niedzielę o godzinie 9:15 siedziałem na rowerze i śmigałem w dół Karpacza. Za Miłkowem skręciłem na Sosnówkę. Koło Borowic skręciłem w kierunku Odrodzenia.