22 sierpnia 2010

Przełęcz Karkonowska (Odrodzenie)

Wreszcie się udało i planowany od początku lipca wyjazd do Karpacza wypalił. Pomysł zmierzenia się ponownie z podjazdem pod przełęcz Karkonoską męczył mnie od dawna. Fakt, że pokonywałem go już dwa razy wcale mnie nie zniechęcał. Czas od ostatniego podjazdu pod tę górę (dwa lata temu) pozwolił zapomnieć jak ona potrafi zaboleć. Tak, więc w niedzielę pobudka o 5:30 i wyjazd parę chwil później. Oj, jak nie chciało się wstać.

13 czerwca 2010

Mój nowy mały rekord

Jakoś się tak składa w tym roku, że jeszcze nie miałem okazji poszaleć w górach. Jedynie w niedzielne poranki udaje mi się przejechać dłuższy dystans niż 100 km. Jednak w pewną niedzielę musiałem z rodziną udać się do Poznania. Oczywiście skrzętnie to wykorzystałem i udało mi się smyknąć w jedną stronę na rowerku. Do pokonania miałem 138 km. Jako, że trasa płaska i nudna, więc postanowiłem pojechać szybszym tempem niż zwykle. O dziwo poszło mi całkem nieźle. Dystans stu kilometrów przejechałem poniżej 3 godzin - co mnie bardzo uradowało, gdyż jeszcze nigdy nie udało mi się zejść poniżej tego czasu na takim dystansie podczas samotnej jazdy. W sumie 138 km przjechałem ze średnią 33,1km/h. Skoro nie ma gór na trasie to dobre i to. Teraz czekam na okazję aby wybrać się gdzieś w góry, ale niestety zawsze coś mi stoi na przeszkodzie.