Po roku przerwy postanowiłem wziąść udział w tym najbardziej ulubinym przeze mnie wyścigu. Odbywał się w sierpniu. Niestety, ubiegłoroczne lato nas nie rozpieszczało. Było chłodne i deszczowe. Tak też było i w dzień startu. Deszcz i zimno. Rano po śniadaniu jak zwykle dylemat - jak sie ubrać. Startowałem o godz. 8:00, więc nie było przyjemnie. Do pierwszego podjazdu jechałem w grupie razem z Jackiem. Lubię jazdę w deszczu i jechało mi się bardzo fajnie. Później kręcąc swoim równym tempem nie oglądając się, na pierwszym podjeździe zostawiłem innych zawodników i przez 125 km jechałem na czele stawki wyścigu.