13 czerwca 2010

Mój nowy mały rekord

Jakoś się tak składa w tym roku, że jeszcze nie miałem okazji poszaleć w górach. Jedynie w niedzielne poranki udaje mi się przejechać dłuższy dystans niż 100 km. Jednak w pewną niedzielę musiałem z rodziną udać się do Poznania. Oczywiście skrzętnie to wykorzystałem i udało mi się smyknąć w jedną stronę na rowerku. Do pokonania miałem 138 km. Jako, że trasa płaska i nudna, więc postanowiłem pojechać szybszym tempem niż zwykle. O dziwo poszło mi całkem nieźle. Dystans stu kilometrów przejechałem poniżej 3 godzin - co mnie bardzo uradowało, gdyż jeszcze nigdy nie udało mi się zejść poniżej tego czasu na takim dystansie podczas samotnej jazdy. W sumie 138 km przjechałem ze średnią 33,1km/h. Skoro nie ma gór na trasie to dobre i to. Teraz czekam na okazję aby wybrać się gdzieś w góry, ale niestety zawsze coś mi stoi na przeszkodzie.